Jesteśmy po Świętach, brzuszki pełne, kasa wydana, prezenty trafiły do worka Mikołaja :)
Ja zakupy robiłam w towarzystwie Poli, świetnej aplikacji, którą możemy zainstalować w naszym smartfonie (dostępna dla Androida i dla Windowsa). Stworzona przez polski zespół, często aktualizowana, działa banalnie prosto. Produkt do ręki, zeskanować kod i już mamy informację zwrotną w postaci paska z punktami i czterech "ptaszków":


"Każdemu producentowi Pola przypisuje od 0 do 100 punktów. Pierwsze 35 punktów przyznaje proporcjonalnie do udziału polskiego kapitału w konkretnym przedsiębiorstwie. Dalsze 10 punktów otrzymuje ta firma, która jest zarejestrowana w Polsce, a kolejne 30, o ile produkuje w naszym kraju. Dalsze 15 punktów zależy od tego, czy zatrudnia w naszym kraju w obszarze badań i rozwoju. Wreszcie ostatnie 10 punktów otrzymują firmy, które nie są częścią zagranicznych koncernów." 

Szczerze darzę ją swoim uwielbieniem, poszerza moją wiedzę na temat producentów. Podoba mi się to rozbicie na produkcję, badania, rejestrację i koncern. To szczegółowa informacja zwrotna, do której jeszcze jest dołączony krótki opis firmy. Jeśli danej firmy w bazie Poli nie ma, można przesłać zdjęcia kodu kreskowego i tym samym pomóc aplikacji się rozwijać. 

Więc jeśli tkwi w Was patriotyzm ekonomiczny - zapraszam do wypróbowania. Jeśli nie tkwi - zapraszam również. Ta aplikacja to dobry, polski produkt.


Pozdrawiam Was serdecznie
Ania


A na Święta życzę Wam chwili zwolnienia, skupienia się na tym co ważne, przeżywania Bożego Narodzenia w skupieniu, z refleksją... 
Dużo zdrowia, czasu spędzonego z rodziną i beztroski przez chwilę...


Pozdrawiam Was serdecznie
Ania


Nie jestem dobrym researcherem. Nie brzmi to dobrze w kontekście tego co robię zawodowo na co dzień. Możliwe, że nie jestem też najgorszym researcherem, skoro jednak to robię ;)

Są trzy teksty, które złapały mnie mocno za serducho i uważam, że warto aby inni na nie spojrzeli, a może nawet się w nie zagłębili:

Halo Ziemia z cyklu "Halo Człowiek" - Zła nie wolno zamiatać pod dywan. Rozmowa z ojcem Leonem Knabitem. Mądrym człowiekiem. Bardzo.

Pracowni... to znaczy, niewolnika zatrudnię! - cała prawda o polskim rynku pracy. Smutna. Bo mimo, że nie mam nastu lat, to dalej się z tym spotykam.


Świetny tekst na blogu Śledź też pies (nazwa od razu do mnie przemówiła) - Czy mój pies powinien chodzić na smyczy? Nie dość, że tekst to jeszcze wypasiona grafika. Puszczam dalej jako właścicielka psa, którego nagminnie atakują małe, szczekająco-piszczące, spuszczone ze smyczy krwiożercze kreatury ;)


Krótko, zwięźle i na temat. Też po to, żebym sama tych tekstów nie zgubiła :)



Pozdrawiam Was serdecznie
Ania

– Kto ty jesteś?
– Polak mały.
– Jaki znak twój?
– Orzeł biały.
– Gdzie ty mieszkasz?
– Między swemi.
– W jakim kraju?
– W polskiej ziemi.
– Czem ta ziemia?
– Mą ojczyzną.
– Czem zdobyta?
– Krwią i blizną.
– Czy ją kochasz?
– Kocham szczerze.
– A w co wierzysz?
– W Polskę wierzę.
– Coś ty dla niej?
– Wdzięczne dziecię.
– Coś jej winien?
– Oddać życie. 
Katechizm polskiego dziecka - Władysław Bełza 

Pamiętam jak uczyłam się tego wierszyka i z dumą go recytowałam :) Ta duma to bardziej dlatego, że potrafiłam, bo nie rozumiałam jago treści tak jak rozumiem teraz.

Teraz się wiele zmieniło. Teraz za ten wierszyk, za jego interpretacje można dostać określeniem "rasistka", "naziolka', "faszystka" w twarz. Smutne. Gdybyśmy tylko potrafili nie popadać ze skrajności w skrajność.


Pozdrawiam Was serdecznie
Ania


Interesuję się polityką, niestety. Piszę niestety, bo ze świadomością jakie rzeczy dzieją się w naszym kraju żyje się trochę inaczej. Ale nie zamierzam pisać dzisiaj o polityce. Zawieszę się na pośle Ruchu Kukiza'15, znanym jako Liroy, raper Liroy. Tak, został wybrany, bla bla bla, kontrowersyjny, skandal, nosi tatuaże i najważniejsze - nosi czapeczkę i jest mały!! Jak może! 



A tak na poważnie. Ostatnio dosyć znany, prowadzący audycję radiową, zrobił sobie jaja z posła Liroya. Zadzwonił do Sejmu i podszył się pod niego. Oczywiście używał słów uznanych jako wulgarne i skupił się właśnie na czapce i na wzroście. Słabe to. Tyle ostatnio mówi się o wszechobecnym hejcie a pozwala się znanym osobom na takie akcje. I to nie chodzi o Piotra Liroya - Marca, bo on skupia się na rzeczach ważnych. Zarobił kasę, spłodził dzieci w liczbie większej niż jedna sztuka (zanim pojawił się dodatek 500 zł na każde dziecko ;) i  wzrost o dziwo mu nie przeszkodził. Chodzi o tych wszystkich młodych ludzi, którzy słuchają swojego autorytetu w radiu i otrzymują przy okazji pozwolenie na podobne traktowanie rówieśników. Bo przecież mały to można go zgnoić. A mały facet to już w ogóle nie facet... Powiadam Wam, że sama nie cieszę się wieloma centymetrami i sama odczułam to na własnej skórze. Podejrzewam, że faceci  mają trudniej właśnie dlatego, że są facetami. I może dlatego mnie to drażni. Za mało skupiamy się na tym, co inni mają do powiedzenia - mali, duzi, grubi, chudzi i jeszcze inni. Za dużo milczymy. Różnimy się od siebie na milion sposobów, czy nie możemy przynajmniej się tolerować? To pytanie retoryczne, wiem, że dla wielu ludzi to niemożliwe ;)

Wiel­kie naz­wiska up­rawdo­podob­niają naj­większe idioty­zmy, gdyż tłum ma naiwną pew­ność, że wiel­cy ludzie bredzić nie mogą.
Zbigniew Herbert
 
Kiedyś ten sam prowadzący nabijał się z Doroty Wellman, która oddała kasę z reklamy na szczytny cel. Bo przecież mało zarobiła to nie dziwne, że oddała. Ha! Po co takiego w ogóle słuchać?

PS: w sejmie zbyt wielu wysokich przecież nie ma. Teraz J. Gowin, kiedyś R. Giertych. A wiecie, że L. Miller ma całe 162 cm wzrostu? Mniej niż J. Kaczyński, który usłyszał kiedyś "Siadaj, kurduplu!" podczas swojej wypowiedzi.

PPS: podczas wręczenia zaświadczeń dla Posłów Rzeczpospolitej Polskiej do Sejmu VIII kadencji, problemów z czapką nie było ;)

z FB Paweł Kukiz- Kukiz'15


Pozdrawiam Was serdecznie
Ania

 * zdjęcie nr 1 - magazynimpuls.pl

Ostatnie kilka dni spędziłam z mamą na kupowaniu. Praktycznie wszystko skończyło jej się w jednej chwili. I często łapałam się na zdaniu: "Dobra polska marka i cena ok.". Właśnie. Zaczęłam być świadomym konsumentem, uprawiać patriotyzm ekonomiczny.

Zaczęło się od przyjęć do pracy w firmie, w której pracuję. Osoba rekrutująca dostała do ręki dwa CV i rzuciła na nie okiem. Na rozmowę zaprosiła kogoś, kto miał tam wpisaną nazwę zagranicznej uczelni. Na dzień dobry polski student został odłożony do niszczarki. Nie twierdzę, że trzeba wybierać bylejakość, bo przecież polska, ale warto czasami się pochylić, przeczytać i poszukać. Albowiem okazało się, że ten kandydat po zagranicznej uczelni w pracy się nie sprawdził. Ta zagraniczna uczelnia to tylko 3 miesięczny staż. Ale zachwyt nią przesłonił rekrutującemu wszystko inne. Kolejne rekrutacje przebiegały podobnie. Nie zrozumcie mnie źle. Popieram wyjazdy, naukę poza granicami Polski, powroty z wpisami w CV ale drażni mnie gloryfikowanie i z zasady uznawanie tego za lepsze. 

Później zatrzymałam się w temacie testowania kosmetyków na zwierzętach. Od dawna wybieram produkty firm, które nie testują. I to wpływa też na fakt, że nie kupuję wszystkiego jak leci. Moje zakupy są przemyślane, szukam opcji, produktów, czytam o firmach. Zrezygnowałam ze wszystkich ulubionych produktów na rzecz tych, które nie są testowane. Często niestety wiąże się to z wyższą ceną (a powinno być odwrotnie) ale mój portfel jest w stanie to przeżyć. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie uratuję zwierzęcego świata... Ale zawsze sprawdzam znaczki (często firmy stosują znaczki króliczka, które nie są prawdziwe, tylko zmylają klienta) podkreślam, gdy ktoś pyta o coś co mam, że jest to "cruelty free".  Temat rzeka.

Znajomi mieli sklepik. Kilka lat. Obok powstał hipermarket i sklepik zamknęli. Nie przynosił zysku, ludzie wybierali zakupy w hipermarkecie. OK, przecież mają wybór. Duże sklepy robią promocje, są niższe ceny. Tylko te duże sklepy również zatrudniają za grosze, oczekują ciężkiej pracy, omijają podatki i wyprowadzają z Polski kapitał. Małe sklepiki tego nie robią. Tak się dzieje od dawna a z okazji tegorocznych wyborów prezydenckich, jak i parlamentarnych, o tym zaczęto mówić głośniej. Zdaję sobie z tego sprawę, że Polacy pracują za grosze i nie mają kasy na drogie zakupy. Ale to zamknięte koło.

Dlatego ja podjęłam decyzję, że do "cruelty free" dorzucam jeszcze "dobre bo polskie" i poprzez swoje zakupy wspieram polskich przedsiębiorców. Z kosmetykami dzisiaj nie ma problemu, powstaje mnóstwo firm w Polsce, pracujących tylko na naturalnych produktach, często produkujących kosmetyki wegańskie (np. Zielone Laboratorium - ich żel do mycia jest niesamowity, ponadto wspierają wiele dobrych akcji. Ceny dla mnie wysokie, ale od czasu do czasu można zaszaleć). 

Ja lubię markę Wibo. Oczywiście nie wszystko okazuje się być perełką ale mam kuilka produktów w kosmetyczce i dobrze się sprawdzają, ceny również są przystępne. Często poleca je Basia z kanału na YT CallMeBlondieee. Sama skusiłam się na niebieski eyeliner i kredkę do ust po obejrzeniu jej filmu :) Kajmanowa w 2013 r. nagrała film o takim właśnie tytule: "Dobre, bo polskie!" :) Ja z jej listy wyrzuciłabym tylko te firmy, które nie nie testują - Eveline (nie do końca wiadomo), Hean (nie sprawdza dostawców).

Oprócz tego zwracam uwagę na kosmetyki AA Oceanic, Bell, Pollena Ostrzeszów - moim ulubieńcem jest Biały Jeleń - mydło i płyny do prania i płukania tkanin. 



Jeśli chodzi o ubrania to cały film na ten temat nagrała Radzka: "Polska moda made in Poland :-)" Pewne kwestie jak zawsze są dyskusyjne (np. biała koszula za stówę - dla mnie) ale materiał jest bardzo dobry, porusza istotny temat. Radzka w ogóle często mówi o polskich produktach, firmach, projektantach. Pod filmem spis sklepów z polskimi markami - bezcenny :) Nie będę robić kopiuj + wklej - zajrzyjcie do opisu pod filmem.

Bycie świadomym konsumentem jest teraz o wiele łatwiejsze. Mamy Internet i wiele ciekawych, przydatnych stron. Np. za pomocą aplikacji GEPIR 3.1 istnieje możliwość zidentyfikowania firmy po kodzie kreskowym albo nawet samej nazwie. Dostajemy podstawowe dane firmy. Jak już jesteśmy na kodach to warto zajrzeć na stronę http://www.590powodow.pl. Nazwa strony łączy się z początkiem kodu kreskowego, który mają firmy zarejestrowane w Polsce. Tutaj mamy informacje dlaczego warto kupować polskie produkty, wspierać rodzimych przedsiębiorców. Są też Produkty w sieci www.produktywsieci.pl strona GS1 (tak jak Gepir), która zajmuje się produktami w Internecie.

Tyle ode mnie. Wiem, że jeszcze wielu rzeczy nie wiem, nie znam wielu faktów, ale na tyle, na ile pozwala mi moja wiedza, wspieram polski rynek i jest mi z tym dobrze. Tym bardziej, że dobrze na tym wychodzę bo jest wiele perełek na naszym poletku.

19 listopada 2015 r. odbędzie się finał XXIV Edycji  Konsumenckiego Konkursu Jakości Produktów i Usług o Certyfikaty godła „Najlepsze w Polsce” – „The Best in Poland”. Na stronie http://najlepsze-w-polsce.pl/    znajdziecie szczegóły konkursu i co najważniejsze - listę polskich firm ze wszystkich branż :D



Pozdrawiam serdecznie
Ania


* zdjęcia moje ;)









Ania Przybylska
źródło: www.aniaprzybylska.com

Gdy patrzę na to zdjęcie, widzę piękną, mądrą, kobietę z klasą. Kogoś, kogo mi brakuje w dzisiejszych mediach. Ania Przybylska zawsze mówiła coś, co zapadało mi w pamięć. Proste prawdy, rzeczy oczywiste, na które mało kto zwraca dzisiaj uwagę. Lubiłam jej słuchać, lubiłam na nią patrzeć, łykałam filmy i seriale z jej udziałem. Od Marylki w Złotopolskich, po serialową Karolinę w Klubie Szalonych Dziewic. Ale pamiętam szczególnie rolę w Bokserze.

W czym tkwi jej siła? W szczerości, odwadze, miłości. Pokazała, że kobieta nie musi dźwigać na barach wszystkiego. Że pogodzenie roli matki, żony, kochanki, wybitnej pracownicy, to dla kobiety pestka. Nie - to nie pestka. Jeśli któraś z nas się jej podjęła to wie, że to cholernie trudne i niewykonalne zadanie. Pokazała, że miłość góry przenosi, że da się tworzyć rodzinę bez papierka, że kariera nie jest najważniejsza. Można czerpać radość i siłę ze wszystkiego, nawet z tych małych rzeczy. Można być aktorką i nie robić ze swojego życia prywatnego plany szmatławego serialu...

Mi imponuje ta hierarchia wartości, asertywność, otwarte okazywanie uczuć, mówienie o potrzebach swoich, swoich bliskich, innych ludzi. Dobroć.



Uważam, że wiele w życiu osiągnęłam. I mam tu na myśli moją rodzinę, moją najpiękniejszą rolę, jaką do tej pory zagrałam.
Albo robię jedno, albo nie robię w ogóle. To jest po prostu nie do pogodzenia, mieszkając w Trójmieście i pracując w Warszawie, mając troje dzieci, nie da się.

Minął już rok od śmierci Ani Przybylskiej.To kolejna osoba, którą ciężka choroba zabrała z tego świata. Niezawiniona śmierć. Myślę, że to, co po sobie zostawiła, pozwoli pielęgnować jej pamięć i doceniać ją każdego dnia.

Wydarzenia:

6 września odbyło się Referendum. Po wielu "dyskusjach" i przepychankach w mediach ustalono, trzy pytania, na które można było odpowiedzieć tak lub nie:

  1. Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?
  2. Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa? 
  3. Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?

Jak zagłosowaliśmy? Chciałoby się powiedzieć - "srak". Tylko ok. 7,5 % Polaków poszło do urn, wynik nie jest wiążący. Narzekamy, psioczymy, krzyczymy a jak można się zamknąć i coś zrobić to robimy nic.

Kwestie techniczne, promocja w tzw. mediach to inna sprawa ;)

Piosenka:

Mam tę moc. Piosenka z Krainy Lodu :) Jak ją słyszę to potężnie ładują mi się akumulatory.


 

Film:

"Miłość. Film Sławomira Fabickiego." to taki film, po którym chwilę się milczy.
W rolach głównych Julia Kijowska i Marcin Dorociński. Pomimo chwil szczęścia - narodziny córeczki - pomiędzy nimi staje wydarzenie z bliskiej przeszłości. Widzimy jak różnie oboje próbują sobie z tym poradzić. Różnie też im to wychodzi. Nie chcę pisać szczegółowo o filmie, bo jest wart obejrzenia. 
Bardzo podobała mi się postać stworzoną przez Julię Kijowską. Nie znałam jej jeszcze z ekranu ale ma coś w sobie, że jest bardzo autentyczna i autentyczna psychologicznie.

 

Ołówki! ;)

Wiem, że to może wydać się dziwne :) Ostatnio zaczęłam używać nowych dla mnie ołówków o trójkątnym kształcie. Są bardzo wygodne. Wybrałam firmę Faber - Castell. Na uwagę zasługuje Jumbo Grip niebieski. Jest grubszy niż pozostałe, ma antypoślizgowe wypukłe punkciki. Poza tym jest mięciutki, dobrze się temperuje i ma się uczucie solidności w dłoni. Pozostałe specjalnych właściwości nie mają prócz trójkątnego kształtu. Są po prostu ładne i dobrze się nimi pisze.

 

Jesień :)

Od 23 września mamy już astronomiczną jesień. Jesień, taka jak ta nasza wrześniowa, jest przepiękna. Ciepło, dużo słońca, spacery, zbieranie liści. Jesień jest idealna do kolekcjonowania małych, pozytywnych momentów. W ogóle jestem fanką jesieni :)



Tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Was serdecznie!
Ania

 

* plakat fimu tradycyjnie z filmweba

Leniwe, szare wieczory to coś, za co lubię jesień. Przez to wydaje się być taka spokojna. Dobry serial to doskonałe dopełnienie takiego wieczoru. Tym bardziej, że w trakcie można np. kręcić kółkiem hula hop, poużywać stepera, zrobić masaż na sucho albo położyć olej na paznokcie.

1. Dochodzenie (2011 - 2014) to zdecydowanie nr 1! Może dlatego bo to najświeższe moje odkrycie. Niestety powstały tylko cztery sezony i w 2014r. serial się skończył. Ciekawe jest to, że w każdym sezonie, przez kilkanaście odcinków (tylko w czwartym jest króciutko, bo 6) Linden i Holden, para detektywów, pracują nad jedną sprawą. Nie zgubione w tym wszystkim zostały  ludzkie reakcje, odruchy, klimat. Na mnie wrażenie zrobili odtwórcy głównych ról, szczegółowe rozpatrywanie spraw, z różnych perspektyw.

Dwie nagrody, w tym dla najlepszej aktorki w serialu dramatycznym Mireille Enos.





2. Gra o tron (2011- ) Tego serialu nie muszę nikomu przedstawiać. Mamy za sobą 5 sezonów, szósty rozpoczyna się w kwietniu 2016r. Warto strzelić sobie powtórkę dla przypomnienia.

Serial powstał na podstawie sagi George'a R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Czytałam również książki i ekranizacja zrobiona jest wg mnie bardzo ciekawie. Postacie są wyraziste, dialogi ostre, błyskotliwe, również śmieszne. I moja perełka - Tyrion Lannister.

52 nagrody, w tym Złoty Glob dla Petera Dinklage'a (Tyriona ♥ )- najlepszego aktora drugoplanowego w serialu, miniserialu lub filmie telewizyjnym.



3. Dexter (206-2013) Mój ukochany serial, do którego często wracam. O seryjnym mordercy, w gruncie rzeczy dobrym chłopaku, który zabija tylko tych, którzy są źli. Czy mordowanie, coś co jest nacechowane negatywnie, może mieć pozytywny wydźwięk?

Nakręcono 8 sezonów, myślę, że o połowę za dużo. Ale mimo wszystko zaślepiona urokiem Dexa oglądałam, oglądałam, oglądałam... Na uwagę zasługuje również postać siostry Dextera, Debry Morgan, której znakiem rozpoznawczym są soczyste wiązanki :)

23 nagrody, w tym dwa Złote Globy dla najlepszego serialu dramatycznego i dla najlepszego aktora w serialu dramatycznym, odtwórcy głównej roli, Michaela C. Halla. 




4. Lauren (2012-2013) Świetny mini serial. Odtwórczyni głównej roli, Troian Bellisario, chyba najbardziej znana jest z serialu Pretty Little Liars. Temat przewodni to gwałt. Sprawa jest trudna bo to koledzy gwałcą swoją koleżankę żołnierkę.

Są dwa sezony, odcinki około 10 minutowe. Ten czas sprawia, że boleśnie odczuwamy koniec odcinka, chcemy więcej, identyfikujemy się z ofiarą (my kobiety) i mamy głębokie poczucie niesprawiedliwości. Mną wstrząsnął - pokazuje jak bezlitosny dla kobiet jest mundurowy świat. W tym jak bezlitosne dla kobiet są kobiety.

Bez nagród ;) Oba sezony dostępne na YT.



To moje 4 seriale na nadchodzące jesienne wieczory. Polecam. Każdy z nich jest dobry. Jeśli tylko ktoś odnajduje się w takich klimatach to można w nie wchodzić w ciemno.


Pozdrawiam Was serdecznie
Ania

* wszystkie zdjęcia są z filmwebu





Gdy ktoś mnie pyta o wzór silnej babki to bez chwili zastanowienia odpowiadam: Martyna Wojciechowska. Jej motto, to ze zdjęcia, wryło mi się w pamięć i nie zamierza z niej się wydostać. Dla mnie Martyna jest podróżniczką, mamą córeczki, redaktor naczelną pisma, które kiedyś prenumerowałam - National Geographic. Współtworzy również i prowadzi program "Kobieta na krańcu świata". To jeden z nielicznych programów, dla których włączam telewizor a włączam go tylko na mecze siatkówki i na Martynę ;) Poza tym robi jeszcze wiele fantastycznych rzeczy, których ja już nie śledzę, nie są w moim kręgu zainteresowań.

Pamiętam jak na świat przyszła mała Marysia i kilka miesięcy później jej mama pojechała w kolejną podróż, albo jak nie spędziła z dzieckiem świąt. Posypała się wtedy lawina mało sympatycznych komentarzy, epitetów, również bardzo wyszukanych. W Internecie to nie nowość, szkiełko zapewnia anonimowość i ponoć łatwiej się ludzi miesza z błotem. A teraz mam ochotę pokazać gest Kozakiewicza tym wszystkim najmądrzejszym, bo został otworzony "Przylądek Nadziei". A cóż to takiego? To Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, która powstała właśnie dzięki staraniom Martyny. Oprócz starań, dostała również wsparcie finansowe z zapewnieniem dalszej pomocy. Ta wyrodna matka, razem ze swoją 7-letnią dzisiaj córą, pracowała bez fleszy, kamer i poklasku, dając dzieciom coś wspaniałego - narzędzie do opieki, leczenia, wsparcia i nadziei na wyjście z choroby. 

Za co jeszcze lubię Martynę Wojciechowską? Za to, że nie boi się brać z życia tego, co daje jej radość. Za to, że nie robi ze swojego życia komiksu i za to, że przyznaje się do tego dobrego, czym się dzieli z innymi. Jestem za - to nie pycha tylko dawanie przykładu.  Ludzie medialni często nie zdają sobie sprawy ze swojej mocy a Ona tak.

Martyna mówi:
Nie wyobrażam sobie mieć takiego narzędzia, takiej rozpoznawalności i chyba w gruncie rzeczy zaufania ludzi, i nie przekuć tego na coś dobrego.
Mówi jeszcze, że pomaganie jest cool :)
Mądra i silna kobieta. Tak, to z pewnością Martyna Wojciechowska!



Pozdrawiam Was serdecznie
Ania




* zdjęcie pochodzi ze strony www.martyna.pl
** zdjęcie ze slidera www.sukcesjestkobieta.pl





Zawsze wydawało mi się, że mój świat bez książek byłby bardzo ubogi. Nie dlatego, że nie potrafię czerpać z rzeczywistości, tylko ta rzeczywistość jest coraz częściej szara albo czerwona. Wynika to też ze specyfiki mojej etatowej pracy i dlatego jak ją odbieram. Ale nie o tym :)

Dlaczego warto czytać książki? 

 Ano dlatego ponieważ:
  • książki poszerzają słownictwo
  • książki uczą stylistyki
  • książki mają ładne okładki
  • książki uczą również ortografii
  • książki są trendy
  • książki poszerzają światopogląd
  • książki rozwijają wyobraźnię
  • książki stwarzają wiele tematów do rozmów
  • książki są podstawą ekranizacji
  • tym samym - książki dają pracę ludziom
  • książki ładnie wyglądają na półkach
  • książki można sobie pożyczać, powodują spotkania z innymi
  • książki relaksują 
  • książki rozwijają kreatywność
  • książki zabijają nudę
  • książki są na wynos, można czytać np. w drodze do pracy
  • książki mogą opóźnić rozwijanie się Alzheimera :)
W roku 2013 został opublikowany bardzo ciekawy artykuł naukowy, w którym autorzy udowadniają, że czytanie opowiadań ma pozytywne skutki na rozwój połączeń w naszym mózgu - krótkoterminowe i długoterminowe. Zbadano 12 kobiet i 9 mężczyzn, w wieku od 19 do 27 lat - metoda skanowanie fMRI :) Zmiany są widoczne już po pierwszym wieczorze czytania. Udowodniono również, że czytanie rozwija zdolność do wczuwania się w cudzą sytuację, "wchodzenia w czyjeś buty". Same zalety :D

Książka to skarb. Rodzice powinni czytać dzieciom i zaszczepiać w nich miłość do książek. Gdy jeżdżę rano do pracy to widzę mnóstwo czytających ludzi. Tylko większość nich jest w okolicach mojego wieku albo starszych. Dzieci nie czytają. Rodzice podtykają im smartfony i tablety z gierkami albo bajkami. I to jest przerażające.

A w temacie dzieci. Dzisiaj obchodzimy Światowy Dzień FAS. Ważny dzień.
Pamiętajcie, że ciąża wyklucza alkohol.



Pozdrawiam Was serdecznie
Ania 


P.S. Polecam artykuły:
  1. Reading in dementia of the Alzheimer type: A preserved ability? Patterson, Karalyn E.; Graham, Naida; Hodges, John R. Neuropsychology, Vol 8(3), Jul 1994, 395-407. 
  2. Short- and Long-Term Effects of a Novel on Connectivity in the Brain. Gregory S. Berns, Kristina Blaine, Michael J. Prietula, Brandon E. Pye. Brain Connectivity, 2013; 3 (6), December 2013, 590-600.
Jeśli w danym miesiącu pojawi się w moim otoczeniu coś, czym warto jest się podzielić, dzielić się tym będę :) Ten post jest poza planem, już tydzień sierpnia za nami dlatego dzielę się perełkami dzisiaj:

Książka*



W tym miesiącu czytałam głównie czasopisma branżowe, ale jest jedna książka - perełka - "Seryjny" Johna Lutza. Thiller psychologiczny, połączenie tego, co lubię najbardziej - psychologii i grozy. Ten tytuł jest szóstą częścią w cyklu "Frank Quinn". Ja w całym swoim geniuszu sięgnęłam od razu po nią, tak więc zaczęłam od prawie końca. 

Morderca cierpliwie zmierza do celu. Tylko on zna reguły gry i tylko on wie, że ofiary są jedynie narzędziami. Plan jest perfekcyjny, jego realizacja – doskonała, jednak cel musi pozostać ukryty. „Rzeźnik” zbliża się do niego coraz bardziej. Jest już o krok. 
Rzeźnik jest wyrachowany, ostrożny i dobrze wie co robi. Jest okrutny, ma plan, bierze to, na co ma ochotę. Jego ofiarami są młode kobiety. Zabija je brutalnie. Jest też Beth. Ona pojawia się w mniej krwawej scenerii. Więcej pisać nie będę, może ktoś się skusi na przeczytanie "Seryjnego". Ja spędziłam z Rzeźnikiem dwa emocjonujące wieczory. Mam bardzo dużą ochotę na uzupełnienie biblioteczki o pozostałe części tego cyklu.


Film**



O czym wiedziała Maisie. Amerykański dramat z września 2012 r., w reżyserii Scotta McGehee i Davida Siegela. Lubię takie filmy. W nienachalny sposób pokazują trudną rzeczywistość. Maisie jest najważniejszą bohaterką tego filmu - patrzy na rodziców, którzy się rozwodzą w sposób mało subtelny. Powoli zaczynam rozumieć, że rozwód rodziców może być dla dziecka dużą tragedią. W roli matki Julian Moore, zobaczymy również Alexandra Skarsgårda (znanego z "krwawej" roli w Czystej Krwi).

Piosenka:

Stolen Dance - Milky Chance. Nie jestem fanką takiej muzyki ale ten kawałek, mnie uspokaja. Jest melodyjny, głos wokalisty delikatny/opływowy (?!? ja sama nie wiem jak to wyrazić) i chce się poruszać w rytm tej muzyki i zapomnieć na chwilę o świecie.



Sierpień był dla mnie miesiącem bardzo łaskawym, udanym. Było ciężko pod względem pogody - urlop dawno za mną, więc dzielnie w tym upale chodziłam do pracy. Mam nadzieję, że Wy też dobrze wspominacie upalny sierpień i również macie swoje perełki tego miesiąca. Teraz jesteśmy we wrześniu i zbierajmy chwile pozytywności na bieżąco. 

Pozdrawiam Was serdecznie
Ania

* fotka okładki mojej książki
** plakat z filmwebu 
Dzisiaj będzie kosmetycznie. O pudełku z subskrybcji. Po raz drugi skusiłam się na Naturalnie z pudełka, po raz drugi znalazłam tam kosmetyki wegańskie. Czy skuszę się na kolejną wegańską edycję? Sama nie wiem. Wczoraj trochę się rozczarowałam. 

O pudełku:

pudło wygrywa tym, że zawiera tylko naturalne kosmetyki. Są cztery pełnowymiarowe produkty a ich wartość przewyższa cenę subskrypcji. No właśnie... cena. Dla jednych wysoka, dla innych niska - 89 zł za Naturalnie z pudełka w subskrypcji miesięcznej, 169 zł w dwumiesięcznej, 339 zł w czteromiesięcznej. Po szczegółowe informacje odsyłam do strony projektu http://naturalniezpudelka.pl/

Jakie produkty znalazłam w środku?

Pełnowymiarowe opakowania:
  1. BIO IQ Żel do mycia ciała i włosów 2 w 1 *200ml za 35 zł*
  2. LAVERA Krem do rąk *50ml za 17,20 zł*
  3. CALAYA Truskawkowy peeling z porzeczką, korundem i ... *50g za 5,27 zł*
  4. PLANETA ORGANICA Krem do stóp *75ml za 10,98 zł*
  5. MAKE ME BIO Puder myjący *60ml za 27zł*

Próbki:
  1. NACOMI kawowy peeling cukrowy
  2. NACOMI nawilżający peeling do twarzy
  3. BIO IQ Krem na dzień


5 zalet Naturalnie z pudełka:

  1. mam pewność, że kosmetyki, które kupuję są naturalne, nie mają w składzie parafiny, pochodnych ropy, PEGów i w przypadku tych, które ja zamawiam - są wegańskie;
  2. podoba mi się to, że zawsze przyjeżdżają pełnowymiarowe opakowania minimalnie 4 produktów;
  3. poznaję marki, o których nie miałam zielonego pojęcia! Bez szukania, sprawdzania składów itp. Tak, to bardzo duża zaleta :)
  4. wymieniłam obok nazw kosmetyków i ceny dlatego bo to co dostajemy kosztuje więcej niż płacimy za pudełko (plus wysyłka w cenie);
  5. pudełka są ślicznie zapakowane - również naturalnie, przyjeżdżają do nas kurierem, terminowo 1 dnia miesiąca, jest 14 dni na zwrot (sprzedaż internetowa, więc tak jest zgodnie z prawem).

Moja opinia:

Co do całego projektu nie mam zastrzeżeń. Cena pudełka mnie nie powala - to czyjaś praca, wysyłka i pełnowymiarowe produkty. Idea jest świetna. Propagowanie dobrych, zdrowych kosmetyków z dostawą do domu i odrobiną zabawy.
Przyczepię się do próbek - fajnie, że są ale są bardzo maleńkie. W przypadku peelingów ok. ale kremy do twarzy, czy balsam do ciała wystarczają na posmarowanie zaledwie części tego co trzeba. Więc przetestowanie jest niemożliwe. Przynajmniej dla mnie. 
Zagadkowa zawartość - to ryzyko bierzemy w pakiecie z ideą pudełka. W tej edycji zadowolona nie jestem. Nie spodziewałam się kremu do rąk i kremu do stóp za jednym rozdaniem. No ale wiecie, jest ryzyko, jest zabawa! :D

Pozdrawiam Was serdecznie
Ania


Kiedyś byłam fanką serialu Ally McBeal.  Miałam piętnaście lat mniej i fascynowało mnie życie tej świruski. Chciałam być taka jak ona. Wyluzowana, zaprzyjaźniona ze sobą, z innymi ludźmi. Chciałam mieć swoje miejsce, pracę, w której znajdę przyjaciół, zrealizuję się. Taką bezpieczna przystań... Tam wszystko było takie łatwe. Wydawało się takie nawet, gdy bohaterom serialu nie było do śmiechu.

Dzisiaj oglądam serial ponownie. Patrzę na to co się w nim dzieje już z całkiem innej perspektywy. Z mojej, dojrzalszej, świadomej. Teraz dostrzegam to, czego nie widziałam wcześniej. Dużo samotności. Na każdym kroku. Samotność w tłumie, przez łzy. Bezradność, niepewność, ale też przyjaźń. Kiedy przychodzą te złe chwile, oni mają na kogo liczyć. Tak, to jest ważne.

Wiele spraw jest ważnych na tym świecie, wielu ludzi. Miejsce, w którym żyjemy, zwierzęta i rośliny, które nas otaczają, powietrze, którym oddychamy. Jakiś czas temu przewartościowałam swój świat. Co innego się da mnie liczy,  inaczej myślę. Czasami chciałabym zatrzymać te myśli, aby ich nie zapomnieć. I tutaj właśnie takie myśli chcę zapisywać, przeanalizować, podzielić się czymś istotnym, czymś dobrym.

A wracając do Ally McBeal - poznaliście właśnie jeden z moich ulubionych seriali. Zakręcił mnie ten specyficzny prawniczy klimat. Sama skończyłam prawo, więc jest mi on bliski. Poza tym bardzo lubię aktorkę grającą główną rolę i małego człowieczka, którego gra Peter MacNicol. Serial się skończył, minęło dużo czasu a w dalszym ciągu wydaje się być aktualny. Stroje bohaterów można spokojnie nosić też dzisiaj, tematy spraw mogą pojawiać się w dzisiejszych sądach. Uczucia i emocje, które przeżywają bohaterowie, przeżywamy codziennie my, zwykli ludzie. Może to jest klucz do mojej sympatii wobec tej produkcji.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do lektury przyszłych postów :)

* źródło zdjęcia - www.filmweb.pl